Sesja z Zuzią była niczym spotkanie ze starą znajomą. Świetni nam się rozmawiało, mimo tego że widziałyśmy się pierwszy raz (z pewnością nie ostatni!). Przyjechała do mnie kilkadziesiąt kilometrów, co niesamowicie sobie cenię :D Całe spotkanie było dość spontaniczne, bo każda po prostu wzięła z domu to, co uznała za przydatne.
Na szczęście udało nam się szybko spotkać!
Wieczór był upalny, miałam wrażenie że kleił się do nas każdy owad, który znajdował się w okolicy... Ale zachód się udał, kolory były cudowne!!
Możecie zauważyć trzy "serie" zdjęć (jakby się uprzeć to można rozróżnić jeszcze parę), a mianowicie
zwykłe zdjęcia wykonane Nikonowską stałką w kolorze, później dwa zdjęcia wykonane Zenitem zamontowanym do Nikona, i znów powrót do Nikkora, tym razem w czerni i bieli...
Ale o tych dwóch ostatnich dodam coś od siebie bezpośrednio przed tymi zdjęciami.
Do zdjęć dodałyśmy też trochę owoców, jak widać najlepiej spisał się arbuz, choć cytrusy też wyszły bardzo ciekawie, trochę bardziej artystycznie... Zuzia ma świetną twarz do portretów, bardzo fotogeniczną, do tego baranek na głowie niesamowicie jej pasuje, i dodaje mega uroku.
Mimo dobrych zdjęć, znowu zyskałam nową znajomą, która okazała się bardzo pozytywną, uśmiechniętą osobą gotową na wiele wyzwań... Uwielbiam poznawać takie osoby właśnie dzięki fotografii <3
Mam nadzieję, że nasze zdjęcia przypadną Wam do gustu :D
Z Zenitowym Heliosem mam
love-hate relationship. Wiem jakie efekty mogę nią uzyskać, uwielbia używać jej do zbliżeń makro, bądź jakiś detali, wychodzą na prawdę magicznie. Jeśli chodzi o fotografię ludzi, to trzeba z nią uważać, bo podpięta do cyfrówki, ostrzy tylko do jakiegoś momentu, przez co możemy wykonać nią tylko i wyłącznie dość bliskie portrety. (ale czegóż mi więcej do szczęścia potrzeba :D) Robiąc nią zdjęcia na sesji z Zuzią, po paru ujęciach zrezygnowałam, ponieważ miałam wrażenie, że zdjęcia wychodzą nieostre, nie do końca wiedziałam czy już dobrze wyostrzyłam, bo robiłam zdjęcia pod słońce, wyszły prześwietlone, więc na aparacie nie widziałam w nich nic specjalnego... Wręcz się zirytowałam, szkoda było mi czasu na nieostre kadry, wolałam zostawić ją na inny moment, więc... Wróciłam do Nikkora. Jakież było moje zdziwienie, gdy zjechałam w Lightroomie z ekspozycji, i zobaczyłam ostrą twarz, i magiczne światło! Mają w sobie coś... Co bardzo mi się podoba. Ponownie więc musiałam przeprosić mojego heliosa...
Nie wiem dlaczego za każdym razem podczas robienia nim zdjęć mam wrażenie że wychodzą bardzo słabe, więc wracam do Nikkora, a na komputerze przekonuję się, że mogłam jeszcze na chwilę z nim podziałać...
Nigdy nie wychodziła mi obróbka zdjęć b&w, nie podobały mi się efekty które uzyskiwałam, mimo tego że próbowałam wielu metod, brakowało mi w nich tego czegoś, co mają zdjęcia czarno białe. Po prostu duszy. Ostatnio jednak polubiłam się z szumami które zawsze tak mi przeszkadzały na zdjęciach, starałam się by zdjęcia były jak najmniej zaszumione. Jednak umiejętnie zastosowane, daje na prawdę ciekawy efekt. W dodatku przez przypadek pozbawiłam je kolorów, co totalnie zawładnęło moim sercem. Miałam ochotę obrobić w ten sposób każde zdjęcie! Trochę kojarzą mi się ze starymi fotografiami, właśnie w takim wiejskim klimacie, od zawsze miałam słabość do starych zdjęć...
A Ty, co myślisz?
Do następnego!
Xoxo
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję!